Z czego zapamiętamy pobyt Vahana Bichakhchyana w Szczecinie?

Jest rok 2022, Pogoń walczy o mistrzostwo Polski. W zimowym okienku transferowanym do Szczecina przybywa Ormianin urodzony w Giumri. Ofensywny zawodnik w swoim pierwszym spotkaniu w granatowo-bordowych barwach przeciwko Piastowi Gliwice melduje się na murawie w 76 minucie, zmienia Sebastiana Kowalczyka. Kilka chwil później po podaniu Michała Kucharczyka dobija rywala, pakując drugiego gola do siatki. Bramka w debiucie, raptem po rozegranym kwadransie. Czy może być lepiej? Ten sam piłkarz noszący trykot z numerem 22 tydzień później jest autorem identycznej zmiany w podobnym fragmencie spotkania. Rywalem Portowców jest zawsze niewygodna ekipa Zagłębia Lubin. Na tablicy wyników widnieje remis: po jeden, aż do 80 minuty. Atomowy strzał z dystansu i wyszarpane trzy punkty. Pomocnik, który był zdobywcą tego cudownego trafienia, zyskiwał miano dżokera. On jednak nie zamierzał się zatrzymywać, w kolejnej kolejce ligowej Pogoń męczyła się w Mielcu ze Stalą. Nowy ulubieniec kibiców ruszył swojej drużyna na ratunek. Mimo ciągłego braku występu w podstawowym składzie Pogoni, był gotowy zrobić różnicę z ławki. I tak się stało, piłkarz po raz kolejny udowodnił swoją wartość, strzelając mocno z prawego skrzydła w kierunku Strączka, który nie poradził sobie z uderzeniem. Trzy zwycięstwa w pierwszych trzech spotkaniach, trzy udziały przy kluczowych bramkach, Pogoń wskakująca na pozycję lidera. Tak ze Szczecinem przywitał się Vahan Bichakhchyan.

W tamtym momencie z pewnością każdy kibic Dumy Pomorza inaczej wyobrażał sobie tę historię. Bichakhchyan miał wybić się do europejskiej czołówki i okrasić Pogoń sowitą zapłatą za jego transfer, jak i możliwie największą ilością boiskowych sukcesów. Ta przygoda potoczyła się jednak zupełnie inaczej…

Bichakhchyan wejście do Pogoni miał piorunujące, to trzeba przyznać. Niestety po dobrym starcie wraz z dostarczanymi liczbami nie szły w parze minuty na boisku. Podczas swojej pierwszej rundy w granatowo-bordowych barwach Vahan rozegrał zaledwie trzy razy minimum 60 minut w meczu ligowym. Sytuacja ta była rzecz jasna podyktowana obecnością innych ofensywnych zawodników w drużynie – między innymi Sebastiana Kowalczyka.

Ormianin po słodko-kwaśnej rundzie w sezon 22/23 wszedł znakomicie. Dwa gole w pierwszych dwóch kolejkach Ekstraklasy. Wydawało się, że nowy trener Jens Gustafsson może dać pomocnikowi większą ilość minut. Do klubu zawitał jednak kolejny konkurent w ofensywie: Pontus Almqvist. Ostatecznie rundę jesienną podczas swojego pierwszego pełnego sezonu zakończył z dorobkiem 763 minut (292′ więcej niż wiosna 21/22). Po wiośnie na koncie uzbierał 737′. Bichakhchyan cały czas był jednak super zmiennikiem. Lekko ponad połowa goli (10) strzelonych przez Vahana w barwach Pogoni (18) padła w końcówkach meczów, często ustalając ich wynik.

Przełom miał nastąpić w poprzednim sezonie (2023/2024). Z klubu odeszli Sebastian Kowalczyk i Pontus Almqvist. Bichakhchyan dostał szansę bycia podstawowym zawodnikiem. Ormianin rozegrał w tamtej kampanii na wszystkich frontach aż 2417 minut, nie przełożyło się to jednak na liczby. Popularny „Vahi” zaliczył na wszystkich frontach zaledwie 10 udziałów przy bramkach.

Czas mijał, a Bichakhchyan stał w miejscu. Zatrważająca była ilość oddawanych przez niego strzałów z nieprzygotowanych pozycji.

źródło: Michał Zachodny (X, dawniej Twitter)

W obecnym sezonie Armeńczyk szedł na rekord i to dosłownie w każdej statystyce… Z pozytywów, 8 udziałów przy bramkach w rundzie jesiennej i 1499 minut na placu gry. Stał się jedną z najważniejszych postaci w szczecińskiej ofensywie. To jednak nie przeszkodziło mu w oddaniu rekordowej liczby strzałów z nieprzygotowanych pozycji (ponad 3 na mecz).

źródło: Michał Zachodny (X, dawniej Twitter)

Jego uderzenia uległy poprawie, bo coraz to większa ich ilość pochodziła ze środkowej strefy boiska, ale Vahan nie potrafił się wystrzec powtarzania utartego schematu (zejście na lewą nogę i strzał), nie wybierał innych opcji w ofensywie.

źródło: Michał Zachodny (X, dawniej Twitter)

Bichakhchyan w ostatnich sezonach oddawał najwięcej strzałów zza pola karnego w Ekstraklasie. Podsumowując jego pobyt w Szczecinie, można mówić o niewykorzystanym potencjale: za mało oglądaliśmy Vahana w środku pola, nikt nie chciał zmienić jego nawyków, nie rozwinął się piłkarsko. Właśnie dlatego nie udało mu się wyjechać za granicę, Vahan Bichakhchyan na tę chwilę ma jeszcze spore pole do poprawy.

Lecz czy to wszystko z perspektywy kibica Pogoni Szczecin ma znaczenie? Gdyby nie ta ilość uderzeń pewnie co najmniej połowa efektowych bramek w wykonaniu Ormianina by nie padła. Pomocnik dostarczał w ostatnich latach wielu emocji, jego gra często była efektowna i cieszyła oko nie tylko sympatyków Dumy Pomorza. Dodatkowo Armeńczyk zawsze wyróżniał się swoją osobowością. Jego styl bycia pozwolił mu szybko zaadaptować się w Szczecinie i rozkochać w sobie kibiców.

Taki był właśnie Vahan Bichakhchyan. Unikatowy, jedyny w swoim rodzaju. Teraz Ormianin opuszcza Szczecin na rzecz Warszawy i, mimo że może czuć lekkie rozczarowane tą przygodą, to Szczecin długo go nie zapomni.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *